W lutym amerykańska poczta ogłosiła, że wstrzymuje przyjmowanie paczek z Chin, aby przygotować się na pobieranie opłat celnych z paczki z kategorii de minimis. Sprawa szybko skończyła się wycofaniem się pocztowców i powrotem do biznesu jak zwykle.
W zeszłym tygodniu, w cieniu ogłoszenia nowych ceł na wszystkich, włącznie z pingwinami, administracja Donalda Trumpa wróciła do sprawy de minimis i wygląda na to, że tym razem jednak skutecznie uderzyła w chińskie platformy handlowe. Stany Zjednoczone zakończą zwolnienia celne dla tanich przesyłek z Chin i Hongkongu 2 maja, ogłosił w środę prezydent USA Donald Trump.
Klasyfikacja paczek jako de minimis zwalnia przesyłki międzynarodowe z podatków importowych i kontroli celnych, jeśli wartość detaliczna wynosi 800 USD lub mniej. Trump próbował położyć kres tanim chińskim towarom w rozporządzeniu wykonawczym z 1 lutego, które nałożyło 10% cła na towary z Chin i zakończyło tę politykę. Decyzja została wstrzymana po tym, jak stworzyła problemy logistyczne i przytłoczyła urzędy pocztowe i celne inspekcją milionów przesyłek o niskiej wartości.
Teraz jednak według Białego Domu chińskie paczki, które są uważane za de minimis, będą podlegać stawce celnej w wysokości 30% lub niemniej niż 25 USD za sztukę. Koszt wysyłki do USA za sztukę wzrośnie do 50 USD po 1 czerwca br.
Zobaczymy, jak tym razem poradzą sobie odpowiednie urzędy.
